Kochani, dziś zapraszam Was na przedpremierowy fragment powieści "Revved" Samanthy Towle, której premiera już 4 lipca!
natomiast poprzedni fragment znajdziecie na blogu Karoliny - Lottaczyta :)
SZESNAŚCIE GODZIN PÓŹNIEJ
LUTON, ANGLIA
"Po dwunastu godzinach lotu na trasie São Paulo–Luton powinnam być wykończona. W dodatku mój samolot miał kilka godzin opóźnienia. W Wielkiej Brytanii wylądowałam o pierwszej po południu czasu miejscowego z całkowicie rozstrojonym wewnętrznym zegarem. Jednak, gdy ciągnęłam walizkę po podłodze hali przylotów, czułam ogromne podekscytowanie, które narastało we mnie przez całą podróż. Cieszę się, że znów jestem w Anglii, nie mogę się doczekać pierwszego dnia w nowej pracy. Najbardziej jednak nie mogę się doczekać spotkania z wujkiem Johnem – upłynęło wiele czasu, odkąd ostatni raz go widziałam. Bez trudu odnajduję go w tłumie ludzi na lotnisku. Wujek John nie jest osobą, którą można łatwo przegapić – ma posturę niedźwiedzia, a na głowie pełno szpakowatych włosów.
Zauważa mnie i uśmiecha się szeroko, po czym zaczyna machać ręką i iść w moją stronę. Wpadam prosto w jego objęcia. Zawsze potrafił sprawić, że czułam się, jakbym znowu była małą dziewczynką. – Cześć, maluchu – mówi, wypuszczając mnie z ramion. Patrzę mu w oczy i zauważam dookoła nich zmarszczki. Wujek John zbliża się do pięćdziesiątki, ale wciąż wygląda dobrze. – Cześć! – Wyszczerzam się w uśmiechu. – Jak minął lot? – pyta, schylając się i biorąc moją walizkę. – Dobrze, tylko był strasznie długi – odpowiadam. Ruszamy do wyjścia. – Zaparkowałem koło poczekalni. To niedaleko stąd. – Dzięki Bogu! Otwieram drzwi i czuję podmuch chłodnego angielskiego powietrza. Wtulam się głębiej w skórzaną motocyklową kurtkę, ciesząc się, że pomyślałam o tym, aby się przebrać – w łazience na lotnisku zdjęłam szorty i koszulkę bez rękawów, w których przyleciałam z Brazylii, i założyłam dżinsy i T-shirt.
Odświeżyłam się wilgotnymi chusteczkami i spryskałam dezodorantem, dzięki czemu czuję się znacznie lepiej – nie ma nic gorszego niż uczucie nieświeżości po długim locie. Zapomniałam, jak chłodna jest Anglia w lutym. Kiedyś byłam przyzwyczajona do takiej pogody: urodziłam się tutaj i mieszkałam przez pierwsze dziesięć lat życia. Gdy mój tata zginął w wypadku, mama zabrała mnie do Brazylii, skąd pochodzi. To moja pierwsza wizyta w rodzinnym kraju od czternastu lat. – Dałbym ci swoją kurtkę… gdybym ją miał – śmieje się wujek John. Ma na sobie tylko koszulę z krótkim rękawem. – Nie jest mi zimno, wujku.
Nie martw się. – To dobrze. Włączę ogrzewanie w samochodzie, jak tylko nagrzeje się silnik. Uwielbiam wujka Johna. Nie zniknął z naszego życia, gdy wyjechałam z Anglii wraz z mamą po śmierci taty, lecz regularnie dzwonił, pisał e-maile i odwiedzał nas za każdym razem, kiedy przylatywał do Brazylii. Wujek John jest głównym mechanikiem zespołu Formuły 1 Rybell – tego, w którym jeździ Carrick Ryan. Każdy zespół ma dwóch kierowców: numerem dwa w Rybell jest Nico Tresler, doświadczony rajdowiec z Niemiec. Carrick Ryan to niesamowicie utalentowany kierowca, ale również prawdziwy irlandzki playboy – zdecydowanie zbyt przystojny kobieciarz i imprezowicz; prasa częściej opisuje jego wyczyny w łóżku niż te za kierownicą. Carrick Ryan nie ma pojęcia o dyscyplinie i przypomina gwiazdę rocka, a nie kierowcę Formuły 1, ale nikt nie może podważyć jego talentu, ponieważ błyskawicznie wspiął się w rankingach i zadebiutował w profesjonalnych wyścigach w wieku zaledwie dwudziestu lat. Wtedy również zdobył złoty puchar po raz pierwszy; przez pięć lat oddał go tylko raz. Wujek John załatwił mi pracę w jego zespole – jeden
z ich mechaników musiał zrezygnować, więc ja zajęłam jego miejsce. Jeśli się jeszcze nie domyśliliście, jestem mechanikiem. Zaczęłam pracować w tym zawodzie trzy lata temu, podczas wyścigów samochodów seryjnych w Brazylii. Już wtedy wujek John namawiał mnie do pracy przy Formule 1. „Zatrudnię cię, gdy tylko będę mógł”, mówił. Wujek John nie rzuca słów na wiatr, więc spełnił swoją obietnicę. Wiem, jak trudno jest znaleźć taką pracę, a już szczególnie w zespole Carricka, który nie lubi zmian. Jestem prawdziwą szczęściarą."
Na kolejny fragment zapraszam do Kobiece Recenzje :)
Zachęcasz, zachęcasz. W sumie chciałabym przeczytac i przekonać się, czy mi się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
polecam-goodbook.blogspot.com